niedziela, 18 maja 2014

Niezawodna kobieca intuicja

Ostatni tydzień nie był dla nas..dla Mai przede wszystkim zbyt łaskawy..
Od piątku Maja zakatarzona.. pisałam o tym tutaj.. wtedy jednak nie wiedziałam jeszcze, że nie skończy się tylko na katarze..
Teraz już wiem, że intuicja mnie nie myliła.. czułam, że z dnia na dzień jest gorzej.. że Maja męczy się bardziej z każdą godziną.. kaszel spowodowany katarem zmienił się w ciągu jednego dnia na uporczywy i suchy.. wręcz duszący.. nie wytrzymałam.. po kolejnym prawie 40 minutowym napadzie kaszlu pojechałam ponownie z Mają do lekarza.. podejrzenie zapalenia krtani.. recepta na syrop przeciwkaszlowy, zalecone inhalacje parowe i powrót do domu.. wydawałoby się, że sytuacja nieco złagodniała.. Maja przespała kilka godzin z rzędu bez kaszlu.. mnie nie udało się odpocząć.. cały czas zaglądałam do łóżeczka jak śpi, jak oddycha.. Pobudka w środku nocy.. znów uporczywy kaszel..Zero poprawy.. mimo ciągłego podawania syropu..
Kolejny dzień.. kolejna wizyta u lekarza.. Tym razem okazało się, że jednak są zalegania w oskrzelach.. ale, że to małe dziecko pani doktor nie chciała przepisywać od razu antybiotyku.. w sumie byłam zadowolona, bo wiem, że odporność po antybiotykach wraca do normy nawet po kilku miesiącach.. miałyśmy dać jej czas.. przez weekend..
Jeszcze tego samego dnia wieczorem intuicja znów mnie nie zawiodła.. znów czułam, że jest gorzej.. tym razem wizyta prywatna u wspaniałego lekarza, do którego nieraz już zaglądaliśmy.. osłuchiwał Maję wcześniej.. od razu stwierdził, że niestety choroba postępuje i konieczny jednak okazał się antybiotyk..
Trochę się uspokoiłam.. Choć Maję nadal męczył kaszel..który znów się zmienił..
Pierwsza dawka antybiotyku.. nie sądziłam, że Maja z tak wielką ochotą będzie go zjadać.. smakował jej..potem mleczko i... przespała prawie całą noc.. spokojnie.. z przerwą na jedzenie..
Dzięki temu i ja odpoczęłam.. Kaszel jeszcze się utrzymuje.. ale już mniej uporczywy..Maja też zdecydowanie odżyła.. W końcu zaczęła się uśmiechać od tak.. bez powodu, jak to właśnie Ona potrafi.. Chętniej też niż w dniach ostatnich brała udział w naszych rodzinnych tańcach, śpiewach i zabawach uśmiechając się przy tym od ucha do ucha..
W środę wizyta kontrolna.. wiem, że będzie już dobrze.. już teraz widzę zdecydowaną poprawę..
I choć zdarzyło mi się usłyszeć w tym czasie kilka razy, że panikuję, że przesadzam to nie żałuję żadnej decyzji, którą podjęłam.. wręcz przeciwnie.. czasem konsultacja u więcej niż jednego lekarza potrafi otworzyć nam oczy na problem..
Dzięki temu wiem, że zrobiłam dla Mai wszystko, by jak najszybciej wyzdrowiała.. bo wciąż czuję wyrzuty sumienia, że to pewnie z mojej winy zachorowała.. wciąż doszukuję się momentu, w którym mogło do tego dojść.. ale nie wiem, nie pamiętam.. więc tym samym nie wiem czy moje poczucie winy ma sens.. może po prostu to był czas na pierwszą infekcję Mai?.. Nie wiem.. choć  nie przestaję zadawać sobie tego pytania..
Pewnie Maja jeszcze nieraz zachoruje.. pewnie nieraz będę stał przed dylematem czy jechać z nią do lekarza, czy przeczekać.. ale teraz jestem już bogatsza o to doświadczenie.. i wiem, że podejmę słuszną decyzję..
Teraz nie pozostaje nam nic innego jak cieszyć się z tego, że Maja zdrowieje w oczach.. i po cichu liczyć na to, że takie i inne infekcje nie będą pokazywały się zbyt często..







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz