środa, 26 listopada 2014

Pierwsze kroczki

Długo wyczekiwana chwila.. spodziewałam się, że Maja swój pierwszy krok postawi jeszcze przed końcem roku ale nie koniecznie, że już w listopadzie..
Zabierała się za to od dłuższego czasu.. a teraz, gdy tylko może, rusza naprzód.. póki co częściej upadając.. ale gdy tylko jesteśmy w pobliżu mam wrażenie, że wzrasta w niej poziom odwagi i cała na przód.. wczoraj jej pierwsze pełne 4 kroczki.. aż się wzruszyłam..
Wiem doskonale, że to tak na prawdę mały trening i chodzeniem nazwać tego nie można ale jestem dumna z córki, że odważnie chce poznawać świat.. nie boi się wyzwań.. rzuca się na nas niczym mały skoczek, chichocząc przy tym wesoło..
Zapewne czeka mnie teraz jeszcze większe zaangażowanie w zabawy z nią.. ale cieszy mnie to.. jeszcze troszkę i spacerować będzie z nami za rączkę.. będzie pięknie.. już jest.. jestem niesamowicie szczęśliwa..
Pierwsze kroczki to też pierwsze buciki..
Wciąż mam dylemat jakie wybrać..
Czy w domu zakładać kapciuszki czy raczej pozwalać na beztroskie bieganie na boso?
Póki co zaopatrzyłam się w sporą ilość skarpetek antypoślizgowych.. choć Maja i tak wciąż je ściąga.. ale nie ma chyba lepszego widoku niż malutkie, gołe stópki dziecka.. wciąż mogłabym je całować..
Tymczasem czas na drzemkę.. trzeba zbierać siły na kolejne kroczki.. 



piątek, 14 listopada 2014

Pieluszkowe zapalenie skóry

Poruszam dziś temat, który wydaje mi się, że nie powinien mnie tzn Mai dotyczyć..
Dbam o Maję z całych sił.. od urodzenia pilnuję, by jej pupa zawsze była sucha, pieluszka czysta..
Nie zdarza mi się przetrzymać Mai dłużej w pampersie niż to konieczne..
Nawet gdy planowana kąpiel wypada za pół godziny, a my dopiero wróciliśmy do domu, to pierwsze co robię, to zmieniam Mai pieluszkę.. po kąpieli zawsze zakładam czystą.. nawet gdy ta założona zaledwie pół godziny wcześniej jest sucha..
Maja nie ma okazji płakać z powodu mokrej pieluszki..
Jednak stało się.. statystyki się nie mylą..
Najczęściej na pieluszkowe zapalenie skóry cierpią maluchy między 7-12 miesiącem życia.. Maja ma 10.. idealnie trafiła..
Zaczęło się od małych krostek i lekkiego odparzenia.. byłam pewna, że pomoże pielęgnacja taka jak dotychczas z użyciem większej ilości kremu..
Walczyłyśmy 2 tygodnie.. w tym czasie krostki zrobiły się nieco większe, bardziej czerwone.. na szczęście nie przybywało ich..
Martwiłam się jednak na tyle, że wybrałam się z Mają do zaufanego pediatry..
Diagnoza taka jak się spodziewałam..
Leczenie:
- rezygnacja z chusteczek nawilżanych na rzeczy wacików maczanych w roztworze z nadmanganianem potasu
- octenistep
- sudocrem
- mąka ziemniaczana
- wietrzenie pupy
Poprawa po zaledwie kilku dniach..
Mam nadzieję, że komuś się przyda..
A mamusie, które tak jak ja zadręczają się myślami, że to ich wina.. uspokajam.. tak się czasem zdarza.. na ten stan wpływ ma wiele czynników.. a należy pamiętać, że każde dziecko jest inne i pieluszkowe zapalenie skóry ma na prawdę indywidualne przyczyny..
Najważniejsze, to by pupa była sucha a buzia dziecka uśmiechnięta..


Dla tych którzy mimo zastosowanego wyżej leczenia nadal nie potrafią sobie poradzić z problemem polecam najzwyklejszą na świecie maść ochronną z witaminą A..
Stosuję u Mai do dziś.. zaleczyła do końca ranki powstałe po pieluszkowym zapaleniu skóry.. kosztuje niewiele a efekt widoczny jest w zasadzie po pierwszym dniu stosowania..
Zresztą świetnie sprawdza się i dla dorosłych w jakichkolwiek uszkodzeniach naskórka.. pękających ostach,łokciach czy skórkach paznokci..
Polecam..

Jeśli pomogło Waszym maluchom.. piszcie.. odpiszę na każdy komentarz..

poniedziałek, 10 listopada 2014

Strzał w 10! Czyli 10 miesiąc życia za nami..

Zapewne będę monotematyczna.. ale nie mogę wyjść z podziwu jak ten czas szybko mija..
Dopiero co nosiłam Maję pod sercem.. dopiero, co czułam jej ruchy.. a teraz mija 10 miesięcy odkąd jest po drugiej stronie brzucha..
Każdego dnia znajduję w niej coś nowego.. innego.. i z każdym jej nowym kroczkiem wzruszam się niesamowicie...
Liczyłam się z tym, że macierzyństwo mnie zmieni, że wpłynie na mój sposób postrzegania świata.. ale chyba nie sądziłam, że do tego stopnia..
Budzę się, słysząc Maję, która z natury jest rannym ptaszkiem i od samego świtu dokazuje w swoim łóżeczku; i za każdym razem idę do niej z uśmiechem na twarzy.. a gdy tylko ujrzę jej uśmiech na ślicznej buzi w moich oczach czuję łzy.. szczęścia..
Łzy te pojawiają się w różnych sytuacjach..
Pierwszy nieporadny kroczek, pierwsze słowa.. jest tego na tyle dużo, że nie jestem w stanie o wszystkim napisać..
Jestem szczęśliwa..
A Maja.. cudowna..
Robi coraz większe postępy w stawianiu pierwszych kroczków.. Wciąż upomina się, by wziąć ją za rączki i prowadzić po mieszkaniu.. czasem zdarza jej się zrobić samej krok w przód, po czym upaść na pupę.. Ale nie poddaje się wtedy, tylko szybko łapie się czegokolwiek i wstaje, by znów spróbować..
Widząc jej postępy, wydaje mi się, że do Świąt Bożego Narodzenia będzie już sama chodzić.. no ale czas pokaże.. wszystko w jej tempie..
Coraz częściej też z jej usteczek wydobywają się zlepki sylab, które coraz bardziej zaczynają przypominać słowa.. Często zdarza mi się usłyszeć słodkie "cio to, cio to", "mama", "tata", "baba" a ostatnio nawet "dzidzia".. przypuszczam, że część słówek stara się naśladować.. nie ma dnia bez czytania książeczek.. ma kilka swoich ulubionych.. ale czytamy na zmianę.. a gdy w książeczce są ładne obrazki zawsze staram się jej opowiadać, co na nich jest.. Jej reakcja jest bezcenna..
Sama też sprytnie potrafi zdjąć sobie książeczkę z półeczki, oglądać, przewracać strony i opowiadać.. Wtedy lubię obserwować ją nieco z boku.. jej ekscytacja jest niesamowita.. Potrafi w ten sposób zająć się sobą nawet na 10 minut..
Mimo to wolę gdy czas spędzamy wszyscy razem.. Maja wtedy też jest szczęśliwsza.. radośnie podskakuje wołając "mama", "tata".. a my cieszymy się razem z nią..
Od wczoraj nasza radość jest jeszcze większa bo Maja zaczęła świadomie się do nas przytulać.. wystarczyło prze kilka dni pokazywać jej jak się przytulamy z jej tatusiem mówiąc "mój tatuś, moja mamusia".. a teraz gdy jej to powtarzamy kładzie główkę na naszym ramieniu wtulając się słodko..
Cudowne uczucie..











czwartek, 6 listopada 2014

Pierwszy raz na placu zabaw

Ach.. jak ja bardzo żałuję, że dni takich jak ten jest tak mało..
Rzadko udaje nam się wybrać w trójkę na spacer.. a szkoda wielka szkoda..
Dziś jednak wspólny spacer okazał się możliwy między innymi za sprawą świetnej pogody.. zadziwiająco dobrej jak na listopad..
Mamy to szczęście, że mieszkamy w niedalekiej odległości od parku miejskiego.. nie ma chyba lepszego miejsca na spacer z dzieckiem..
A jako, że Maja porządnie wyspała się w domku jeszcze przed wyjściem, bez zastanowienia ruszyliśmy w stronę placu zabaw..
Pierwszy raz..
Maja zachwycona.. O to chodziło..
Najbardziej do gustu przypadła jej huśtawka..
Zerkała też w stronę piaskownicy.. na bawiącego się w niej chłopca.. ale z tym poczekamy do wiosny.. póki co zostaniemy przy huśtawce i zjeżdżalni..
Teraz spacerki nabiorą innego wymiaru.. będzie aktywniej.. weselej.. cudownie..
Kiedy Wasze maluchy po raz pierwszy były na placu zabaw?
Jaka była ich reakcja? 









wtorek, 4 listopada 2014

Kolorowy pokój dla dziecka

Obiecałam więc piszę..
Pokój Mai jest wyjątkowy.. w każdym tego słowa znaczeniu..
Maja uwielbia spędzać w nim czas.. a ja razem z nią i jej tatą..
Każdy poranek zaczyna się od obejrzenia wszystkich kwiatuszków, które są na ścianie..
Zawsze musi ich dotknąć.. uśmiech nie schodzi wtedy z jej twarzy..
Gdy zapytam jej "gdzie są kwiatuszki" bez mrugnięcia okiem odwraca główkę w ich stronę..
Kwiatuszki też na dywaniku.. te są duże.. kolorowe.. takie jak być powinny w pokoju dziecięcym..
Dywanik wymarzony.. pięknie koloruje cały pokój..
Wciąż brakuje jednak zasłonek.. z zakupem ich wciąż się ociągałam.. nie mogłam trafić na te jedyne.. a gdy już znalazłam okazały się zbyt drogie.. swoją drogą może lepiej, że ich nie ma.. lubię gdy do pokoju wpada dużo światła.. wtedy jest jasno.. ciepło od wschodzącego słońca..
Mebelki w pokoju są białe z kolorowymi akcentami.. nie chciałam ich zbyt wielu by nie wprowadzać zbędnego chaosu.. tak jest dobrze.. Szafa i komoda na ubranka jak na razie nam wystarcza..
Dla Mai jednak najistotniejsza jest ogromna szuflada na zabawki.. mieści się tam prawie wszystko..
A ja lubię ją za to, że gdy przychodzi wieczór wszystko mogę tam schować i jest porządek..
Korzystamy z tego pięknego zakątka przez większość dnia.. jak na razie..póki możemy.. wkrótce czekają nas zmiany.. ale o tym już za jakiś czas..
Na razie cieszymy się tym co mamy.. Maja uczy się nowych rzeczy z każdym dniem..
A ja cieszę się, że tak pięknie się rozwija.. a z jej oczu bije radość..