poniedziałek, 26 stycznia 2015

Na basen z dzieckiem

Gdy Maja skończyła 6 miesięcy miałam ochotę wybrać się z nią na basen.. czas jednak pędził i niestety nie udało nam się na ten basen dotrzeć..
Do tej pory dużą satysfakcję przynosiły nam dłuższe kąpiele w wannie pełnej wody i piany w towarzystwie gumowych kaczuszek..
W ostatnią niedzielę jednak udało się zrealizować długo planowany wypad..
Z obawą ale i podekscytowaniem szykowałam całą naszą trójkę..
Spakowanie jednej torby dla wszystkich to wyczyn niemal olimpijski..
Pamiętałam jednak o wszystkim..
Dla tych, którzy mają taki wypad przed sobą...lista tych najpotrzebniejszych rzeczy dla dziecka:

1. Ręcznik kąpielowy ( przydaje się taki z kapturkiem)
2. Szlafroczek
4. Pieluszki do pływania
5. Strój kąpielowy
6. Kółko (siedzisko kąpielowe)
7. Żel do mycia ciała i włosów
8. Mleczko nawilżające
9. Pieluszki jednorazowe
10. Suszarka do włosów ( przydaje się gdy dziecko ma bujną czuprynkę)
11. Coś do picia
12. Przekąska ( dzieci przeważnie głodnieją po wyjściu z wody)
13. Aparat fotograficzny lub kamerka ( polecam wodoodporne)

Dla nas wyprawka basenowa jest dużo mniej skomplikowana, myślę, że każdy z Was wie co zabrać ze sobą na basen..

A jak było.. Rewelacyjnie.. Spędziliśmy na basenie 1,5 godziny..
Pierwsze chwile Mai w wodzie były bardzo ciche i spokojne.. Maja była zaskoczona tym, co się dzieje..
Starałam się zachowywać bardzo spokojnie i powoli opisywać i pokazywać to co jest wokół..
Nie musiałam długo czekać na jej ożywienie..
Po chwili śmiała się i dokazywała.. zaczepiając wszystkich kąpiących się..
Nie bała się ogromu wody i wszystko bardzo ją ciekawiło..
Największą frajdę miała jednak w jakuzzi.. cieplutka woda i bąbelki..
W pewnym momencie chciała je nawet łapać..
Oj wiele radości przyniósł nam ten wypad basenowy..
Śmiało polecić mogę każdemu..
Maja po wyjściu z basenu była zmęczona ale to chyba to pozytywne zmęczenie..  po krótkiej drzemce w aucie, w domu do wieczora humor jej nie opuszczał..

Kolejny wypad w następną niedzielę..
Kto idzie z nami?











piątek, 9 stycznia 2015

Wspomnienia z porodu..

Dokładnie rok temu się zaczęło..
Najpierw spokojnie.. delikatne skurcze co 10-15minut.. w pewnym momencie nawet zapominałam, że one w ogóle są.. nie przychodziło mi do głowy, że się zaczęło..Do terminu zostały jeszcze niecałe dwa tygodnie więc spokojnie wykonywałam swoje domowe obowiązki.. czekałam na męża z obiadem..
Spoglądałam jednak na zegarek.. skurcze regularne.. co 10 minut..
Do wieczora wciąż łudziłam się z tym, że to jedynie skurcze przepowiadające..
Jednak po konsultacji z lekarzem i położną wiedziałam, że się myliłam..
Czekałam jednak nadal w domowym zaciszu.. Mąż zrobił mi lekką kolację.. a ja zagryzałam pomiędzy skurczami..
Mąż z zegarkiem w ręku, odliczał odstępy pomiędzy kolejnymi skurczami..
Wszystko dokładnie pamiętam.. jakby to na prawdę było wczoraj..
Do szpitala pojechaliśmy gdy skurcze były już co 3 minuty.. zdecydowanie mocniej też je odczuwałam..
Izba przyjęć pusta.. szybkie badanie.. papierki i po niedługim czasie dostałam się na sale do porodów rodzinnych..
Cały czas był przy mnie mąż.. nie wyobrażam sobie by go nie było..
Mogłam też liczyć na pomoc położnej, która również była przy nas przez większość czasu..
Kilka wdechów podtlenku azotu i walczyłam z kolejnymi skurczami..
3.00 w nocy.. byłam już zmęczona.. wiem, że miałam chwile zwątpienia.. nie poddałam się jednak..
6.00 rano to pamiętna godzina.. w końcu mogłam przeć.. nie miałam z tym nawet większych problemów.. podobno byłam maksymalnie skupiona..
Maja na świecie pojawiła się o 6.30..
Najwspanialsza chwila w moim życiu..
Ach.. znów łzy wzruszenia moczą mi policzki..
Chyba nigdy to się nie zmieni..
Bo ja się zmieniłam..
Jestem mamą..



środa, 7 stycznia 2015

Roczek w kościele czy nie?

Zbliża się ważny dzień dla Mai.. dla nas..
Roczek..
Wyczekiwana chwila..
Choć minął tak szybko..
Zastanawiałam się nad celebracją tego dnia..
Jedna część rodziny sceptycznie do tego podchodzi, druga zaś nalega, by było hucznie.. z pompą..
Wychodzę jednak z założenia, że we wszystkim należy znaleźć złoty środek..
Czy mi się to uda.. nie wiem.. zależy mi tylko by Maja był szczęśliwa, by wiedziała, że to dla nas waży dzień..
Postanowiłam, że roczku w kościele nie będzie..
Kilkakrotnie przekonałam się o tym, że ta ceremonia nie jest już tak ważna i podniosła jak kiedyś ją obchodzono..
W kościele roczne dzieci pomijane są w intencjach, błogosławione są po mszy.. gdy wszyscy wierni już wychodzą z kościoła.. gdzie więc podniosłość chwili?
Odebrałam wrażenie, że to tylko po to, by księża dostali co nieco do kieszeni..bo niby dlaczego nie można tych dzieciątek wyróżnić podczas mszy? By choć podejść z nimi do ołtarza przy dźwiękach organów..tego już nie ma.. a szkoda..
Chodzimy z Mają do kościoła.. nie co niedzielę.. raczej od święta..
Nie uważam, by to było priorytetem w naszym życiu..
Pewnie wielu z Was ma odmienne zdanie.. no cóż.. macie do tego prawo..
Ja nie chcę być hipokrytą..
Sama nie chodzę do kościoła co niedziele..nie będę więc wymagała tego od moich dzieci..
A co z przyjęciem urodzinowym?
Będzie rodzinnie.. najbliższa rodzinka.. choć i tak uzbiera się niezła gromadka..
Baloniki, tort, pierwsza świeczka, sukienka, prezenty? .. zdjęcia.. na pamiątkę tego dnia..
Relacja za kilka dni..
A jakie Wy macie pomysły na ten niepowtarzalny dzień w życiu Waszych dzieci?
Co myślicie o kościele w tym dniu?





piątek, 2 stycznia 2015

Postanowienia noworoczne

Miniony rok był dla naszej rodziny wyjątkowy..
W styczniu na świecie pojawiła się Maja.. nasze największe szczęście..wymarzona córeczka.. 

Przewróciła nasze życie do góry nogami.. zmieniając nas w rodziców..
To rola na całe życie.. ze scenariuszem pisanym na bieżąco.. bo w końcu nigdy nie wiemy, co wydarzy się następnego dnia.. i to jest cudowne..
W marcu chrzciny Mai znów wycisnęły łzy wzruszenia z moich oczu..
Byłam taka dumna.. bardzo to przeżywałam.. w końcu to ważny dzień w życiu takiego maluszka..
W kwietniu pierwsze wspólne święta.. Wielkanoc.. wyjazdowe.. a więc i pierwsza dłuższa podróż.. jak zwykle cudownie..
W Maju pierwsza choroba Mai bardzo nas zestresowała.. Bardzo się o nią bałam.. gdy kaszel nie przechodził biłam się z myślami co robić.. jak jej pomóc.. Na samą myśl o jej smutnych, wystraszonych oczkach było mi przykro.. na szczęście udało nam się wszystko opanować i Maja znów budziła się z uśmiechem na buzi..
W czerwcu udało nam się pojechać na pierwsze rodzinne wakacje.. morze, plaża.. i dużo słońca..
Maja zachwycona.. zażyła pierwszej morskiej kąpieli.. i to tam nauczyła się samodzielnie siedzieć.. kolejny powód do dumy..
W lipcu pojawiły się pierwsze ząbki.. Na szczęście wyszły bez większych problemów.. Maja bardzo szybko też nauczyła się z nich korzystać.. bez problemów potrafiła się wgryźć w kawałek biszkopta..
Sierpień był dla nas.. pierwszy raz zostawiliśmy Maję pod opieką rodzinki.. Byłam pełna obaw..Ale ciocia spisała się na medal.. a my mogliśmy ze spokojną głową szaleć na weselu znajomych..
Jeden dzień, jedna noc.. było nam to potrzebne.. miło było oderwać się od codzienności..
Ale nie ukrywam, że jak najszybciej chciałam wrócić do Mai.. przytulić ją i zobaczyć jej uśmiech..
Wrzesień, październik, listopad.. mijały tak szybko.. czasem wydaje mi się, że przez to pominęłam coś ważnego.. że coś mi umknęło.. Maja tak szybko rośnie i się rozwija.. cieszy mnie to, ale brakuje mi czasem chwil gdy była taka maleńka.. bezbronna..
Grudzień to miesiąc zmian.. w krótkim czasie zdecydowaliśmy się na sprzedaż mieszkania i wyprowadzkę.. kosztowało nas to wiele wyrzeczeń.. przez co i pierwsze Boże Narodzenie nie było tak piękne jak sobie wyobrażałam.. Byliśmy jednak razem i to było najważniejsze..
Na dodatek Maja postawiła swoje pierwsze samodzielne kroczki.. Widok niesamowity.. znów łzy wzruszenia i rozpierająca duma..
Sylwester.. kolejny raz bez Mai.. Wybawiliśmy się bardzo.. odetchnęliśmy górskim powietrzem..
Nowy Rok.. 
W głowie natłok myśli.. Wiele planów.. Wiele pytań.. 


Poprzedni rok minął bardzo szybko.. można, by powiedzieć, że jak za pstryknięciem palca..
Wszystko co się wydarzyło zapadło mi w pamięci.. nie potrzebowałam kalendarza czy pamiętnika, by przypomnieć sobie te najważniejsze wydarzenia.. Po prostu to pamiętam.. zakodowałam na stałe w głowie.. odkopuję z pamięci raz po raz..
Wierzę, że kolejny rok będzie równie pełny ciekawych wydarzeń.. by równie mocno zapadły mi w pamięci.. bym za kilka lat mogła je odkopać ze swojej głowy bez większych problemów..

A na ten rok życzę Wam wytrwałości w dążeniu do celu.. miłości która uświęca środki i uśmiechu na co dzień, by łatwiej było pokonywać każdy krok..
Spełnia marzeń i wielu pięknych chwil..
Żyjcie pełnią życia i łapcie je pełnymi garściami..