niedziela, 27 kwietnia 2014

Samo_się i gimnastyka w naszym wydaniu

Kolejny etap projektu Samo_się. Tym razem temat zawdzięczamy Magdzie z Kusiątek. Jej temat to "Gimnastyka ze smykiem dla smyka".
Nie będę ukrywać, że i ten temat był dla nas wyzwaniem. Nie bardzo wiedziałam, jak mogę zająć czas niespełna 4 miesięcznej kruszynki. Poza tym święta nieco nas ograniczyły.. przygotowania świąteczne i wyjazd..Mimo to po dłuższym zastanowieniu jednak doszłam do wniosku, że w zasadzie każdy dzień pełen jest ćwiczeń, gimnastyki, zabawy.. Nie pozostało mi więc nic innego jak podzielić się z Wami naszym dniem codziennym a w zasadzie kilkoma dniami.. w końcu nie wszystko można ogarnąć w jeden dzień..


Są dni, w które Maja poznaje świat z parteru. Wtedy i ja schodzę poziom niżej, by opowiadać jej o łąkowej krainie z maty edukacyjnej. Maja wtedy uważnie słucha, wyciągając szyję coraz wyżej i wyżej.. mała siłaczka z niej.. trzymanie główki opanowała już do perfekcji...


  


Wczoraj z kolei z ogromnym zaangażowaniem postanowiła przyjrzeć się swoim stópkom i fikuśnym skarpetkom.. z zawzięciem łapała za skarpetkę.. a gdy tylko jej się udało na jej buzi ukazywał się śliczny uśmiech.. ach.. i pomyśleć, że jeszcze 2 tygodnie temu nie potrafiła sama niczego utrzymać w rączce..





Tuż po urodzeniu Maja często, a nawet bardzo często zezowała.. starałam się trenować jej oczka od samego początku.. już od dawna wodziła wzrokiem za różnymi przedmiotami ale dopiero od niedawna wzrok ten potrafi zatrzymać na dłużej przy interesującej ją zabawce.. ostatnio upodobała sobie słoneczko- pozytywkę..


Dziś natomiast i ja postanowiłam mieć nieco aktywniejszy dzień.. choć takich dni jak ten ostatnio jest całe mnóstwo.. ja ćwiczę swoje ramiona i brzuch a Maja ma przy tym niezłą radochę.. 




wtorek, 22 kwietnia 2014

Radość z powrotów do domu..

Śmiało mogę powiedzieć.. Święta, święta i po świętach...
Te kilka dni minęło zdecydowanie szybciej niż myślałam..
Dla nas były to święta wyjątkowe..
Po pierwsze..
Pierwsze Święta rodzinne.. z naszą kochaną Majusią..
Po drugie..
Pierwsza długa podróż Mai..spisała się na medal.. ale przekonałam się, że taki mały człowieczek tak samo nie cierpi korków jak i dorosły.. oprócz tego wiem już na 100% że Maja nie znosi gdy jest jest gorąco.. za to uwielbia mieć gołe stópki.. ach.. jak ja je uwielbiam.. każdy jej mały paluszek mogłabym całować i całować.. bez końca..a Ona w tym czasie uśmiecha się od ucha do ucha..
Po trzecie..
Wyjazd w rodzinne strony zamężnego..aż na Podkarpacie.. dla mnie też były to pierwsze takie Święta.. poza domem rodzinnym.. wszystko było nieco inne..Śniadanie Wielkanocne, obchody Świąt w Kościele.. inne i nowe.. podobało mi się.. Maja też wyglądała na zadowoloną..

Zapoznała się z całą rodziną a nawet dostała kilka buziaków od swojego półtorarocznego wujka..
Po czwarte..
Pogoda dopisała, więc mogliśmy pozwolić sobie na spacerki po okolicach Rudki.. bardzo sielsko..
Na wsi ma się wrażenie, że czas się zatrzymał.. ale to właśnie jest piękne.. i dlatego warto odwiedzać takie miejsca..
A po piąte..
Ani się nie obejrzeliśmy a już pakowałam walizki w drogę powrotną..
Cieszyłam się na te święta.. inne święta.. ale nie będę ukrywać, że cieszyłam się też na powrót do domu..
Nie bez powodu mówi się, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej..
W domu jest jakaś magia.. wystarczy przekroczyć próg mieszkania, by odpocząć..
Dobranoc...





czwartek, 10 kwietnia 2014

O minionych 3 miesiącach

Nie sądziłam, ze miną aż tak szybko..że Maja w tym czasie aż tak się zmieni.. cieszą mnie te zmiany.. bo widzę, że prawidłowo się rozwija.. co dzień obserwuję jej nowe umiejętności..nowe gesty, dźwięki, minki.. wszystko to, jest dla Mai niesamowitym osiągnięciem..choć pewnie jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele już potrafi..
Od pewnego czasu zaczęła intensywnie wpatrywać się w swoje malutkie rączki.. a od kilku dni trafia sprawnie obiema wprost do buzi..i bardzo chętnie się nimi zajada wydając z siebie przy tym różnorodne dźwięki..
Wczoraj udało jej się wydobyć coś na wzór słowa "mama".. i choć wiem, że to czysty przypadek to aż nie mogłam uwierzyć ze zdumienia i konieczne okazało się wytarcie łezki wzruszenia..
Chętnie spędza czas na macie edukacyjnej, kopiąc nóżkami w pluszowego motylka i zagadując do szeleszczącej pszczółki..
Oj jak to wszystko cieszy..
Każdy uśmiech.. ten tuż po przebudzeniu, jeszcze z nieco zaspanymi oczkami.. ten w ciągu dnia, gdy całuję jej brzuszek i stópki..ten podczas kąpieli, gdy tylko zanużymy ją w ciepłej wodzie..a w końcu ten w środku nocy, pełen zaufania i radości, że za chwilę będziemy blisko.. podczas karmienia..

Tyle zmian, w tak krótkim czasie..Zmian, które chyba były mnie i mojmu zamężnemu potrzebne..
Rodzina to, to czego potrzebowaliśmy.. Ja spełniam się jako matka.. te 3 miesiące też mnie zmieniły.. stałam się chyba nieco bardziej zorganizowana..Mąż w roli taty czuje się fantastycznie.. Uwielbiamy chwile, gdy wraca z pracy a Maja wita go uśmiechem.. najsłodszym na świecie.. A chwile gdy zostaje z nią sam na sam są ich słodką tajemnicą.. ale wiem, że Maja czuje się przy nim bezpiecznie..a to najważniejsze.. wtedy i ja jestem spokojna..
Tak wiele się dzieje.. każdy dzień jest dla nas wyzwaniem, z którego czerpiemy ogromną radość ale i wiedzę na temat rozwoju i życia dziecka.. to prawdziwa szkoła.. lecz tych lekcji nigdy nie zapomnimy.. wystarczy, że spojrzymy na naszą córeczkę i przypomnimy sobie wszystkie wyjątkowe chwile..





środa, 9 kwietnia 2014

Szczepionki nie takie straszne jak je malują

Dziś kolejne szczepienie Mai.. Chyba przeżywam to bardziej niż ona.. choć wiem, że to przecież dla jej dobra.. nie lubię gdy płacze, gdy płacze z powodu bólu, tym bardziej..Na szczęście zdecydowałam się na szczepienia 6 w 1 dzięki czemu oszczędziłam jej dodatkowych dwóch ukłuć..
Wiem, że są różne opinie na temat szczepionek skojarzonych..
Bo mogą być zanieczyszczone..
Bo to zbyt agresywne połączenie..
Bo dają więcej powikłań..
Według mnie nie ma idealnego wyboru..
Przecież powikłania poszczepienne mogą zdarzyć się w każdym wypadku..i w tym, w szczepieniach pojedynczych i w tych skojarzonych także.. a w moim odczuciu, każde dodatkowe ukłucie to przecież dodatkowe wrota zakażenia..
Nie są to jednak tanie szczepienia.. niestety.. domyślam się, że nie każdego stać na takie udogodnienie..

Na szczęście my mogliśmy sobie na to pozwolić.. zresztą.. wolę odmówić sobie kilku przyjemności i mieć pewność, że nie narażam dziecka na dodatkowy ból i stres..
Nieco przyjemniejsza okazała się dla Mai szczepionka na Rota-wirusy, bo już w formie doustnej..
Poszło szybciutko i bez płaczu.. a chwilkę później Maja już spała.. Moja dzielna dziewczynka..

Pewnie znajdzie się wiele osób, które są przeciwne tego rodzaju szczepieniom..Osobiście jednak uważam, że warto.. Doskonale wiem, jak dzieci przechodzą przez Rota-wirus.. Mój chrześniak, był z tego powodu hospitalizowany.. nigdy nie zapomnę tego, jak cierpiał.. jaki był słaby.. wenflonu wbitego w jego małą rączkę.. i stresu mojej siostry, która musiała patrzeć na to wszystko..nie darowałabym sobie gdyby Mai przydarzyło się coś podobnego..szczepiąc ją jest choć cień nadziei, że nie zachoruje.. a nawet gdyby, to przejdzie to lżej..
Oczywiście, że mam pewne obawy.. ale po dłuższym zastanowieniu wydaje mi się, że wybrałam to mniejsze zło..
Mam nadzieję, że podjęłam dobrą decyzję, a Maja będzie pięknie i zdrowo rosła..




Póki co, jej uśmiech mówi sam za siebie.. Najważniejsze dla mnie jest to, że jest szczęśliwa..

sobota, 5 kwietnia 2014

Na prawdę "Mokra robota"

Projekt "Samo_się" bardzo mnie zaintrygował.. spodobało mi się w nim to, że niejako zmusza, a raczej motywuje rodziców do kreatywnego spędzania czasu ze swoimi pociechami..Dla zainteresowanych więcej informacji tutaj.. zachęcam, by dołączyć..
Osobiście bardzo długo zastanawiałam się, co mogę pokazać z moją niespełna 3-miesięczną córką..w końcu na wszelkie eksperymenty jest jeszcze zbyt mała i chyba nie czerpałaby z nich tyle radości ile bym oczekiwała..
Postanowiłam jednak, że pokaże Wam naszą kąpiel.. Moja radość z kąpieli Mai jest tym większa, że jeszcze niedawno wiązało się to z płaczem i jej niezadowoleniem..
Od jakiegoś czasu jednak Maja w wodzie czuje się jak rybka..i najchętniej by z niej nie wychodziła..
Ta kąpiel była także nieco inna..
Sami zobaczcie jakie Maja miała atrakcje..


Już na samym wstępie wielkie zdziwienie Mai, bo już od dłuższego czasu do kąpieli postanowił zabrać się tatuś..


Po chwili, zdziwienie zamieniło się w ogromną radość.. nie tylko dlatego, że kąpał tatuś ale i z faktu samej kąpieli..



Kolejnym elementem zaskoczenie okazały się dla Mai spadające kropelki wody z gąbki.. tatuś spisał się na medal wyciskając gąbkę wprost na brzuszek naszej pociechy..


Maja zdecydowanie była zafascynowana oferowaną przez tatusia kąpielą



Gąbeczka tak Maję zaintrygowała, że postanowiła ją trzymać przy sobie i nikomu już nie oddawać



Przyszedł jednak czas na zakończenie kąpieli.. i lądowanie w ręczniczku..



I choć już na sam koniec minka nietęga, z kąpieli wszyscy byliśmy zadowoleni..


I przede wszystkim Mai obiecaliśmy więcej atrakcji przy kolejnych kąpielach i oczywiście w miarę możliwości wydłużanie czasu spędzonego w wodzie..
Kto wie.. może wkrótce wybierzemy się razem na basen.. nie mogę się doczekać jej reakcji na ogromną "wannę"...

wtorek, 1 kwietnia 2014

Poczuć się jak super mama

Ostatnio czytałam o tym jak to jest być "super mamą" albo raczej jak to wygląda w rzeczywistości..czyli jak chce się nią być, a jednak nie zawsze to wychodzi..
Wydaje mi się, że każda mama w oczach swojego dziecka jest właśnie TĄ super mamą.. jedyną i niezastąpioną..
My mamy na swój wizerunek chcemy zapracować..na oczach w zasadzie obcych nam ludzi stajemy na głowach, by sprostać wymaganiom, jakie przypisuje się super mamie..
Wypełnianie obowiązków domowych takich jak pranie, prasowanie, sprzątanie, gotowanie itd. jest poniekąd wpisane w życiorys każdej matki.. ale czy tylko dlatego, że potrafimy to wszystko wykonać w ciągu jednego dnia, stajemy się super mamami?
Dla mnie, owszem, wykonanie tego wszystkiego jest ważne.. przecież zależy mi na tym, by moje dziecko żyło w czystym mieszkaniu, miało zawsze czyste, wyprasowane ubranka, a mąż po powrocie z pracy zjadł pyszny obiad.. ale nie stanowi to dla mnie przepustki do bycia super mamą..a raczej panią domu..
Wiecie kiedy czuję się super mamą?
W dni takie jak ten.. 

Gdy widzę uśmiech na twarzy mojej córki tuż po jej przebudzeniu..
Gdy wystarczy, że przytulę ją a ona natychmiast się uspokaja..
Gdy karmię ją a w jej oczach widzę zaufanie..
Gdy zasypia w moich ramionach wiem, że czuje się bezpiecznie..
Gdy wesoło reaguje kiedy stroję głupie miny..
Gdy...
Można, by wymieniać w nieskończoność..
Taki jest mój sposób na bycie super mamą.. bez względu na to, jakie są teorie na ten temat, wiem, że robię dla Mai wszystko to, co sprawia, że wydaje się być szczęśliwą..
Ja też jestem szczęśliwa..