W końcu jesteśmy w domu.. całą trójką..
Tak.. urodziłam i jestem bardzo ale to bardzo szczęśliwa, że Maja w końcu jest z nami..
Pisząc ostatniego posta nie spodziewałam się, że już kilka godzin po publikacji będę w drodze do szpitala z akcją porodową!
Cały dzień czułam delikatne skurcze, ale gdy zaczęły pojawiać się co 10 minut zaczęłam się zastanawiać czy to już?
Mąż wrócił z pracy.. a ja właśnie zaliczyłam kolejny skurcz..
Kilka godzin później były coraz silniejsze.. i ku mojemu zdziwieniu, radości i zwątpieniu były coraz częstsze..
Skontaktowałam się pospiesznie z położną, chciałam przeczekać.. ale gdy skurcze pojawiały się już co 3 minuty mąż nie pozwolił mi dłużej czekać!
Z radością ale i ze strachem jechaliśmy do szpitala.. szybkie badanie, krótki zapis KTG i przyjęcie do.. PORODU!
Trafiła się nam sala do porodów rodzinnych.. nieco przytulniej, więcej sprzętu, worek sako z którym bardzo się zaprzyjaźniłam w fazie przejściowej i gaz rozweselający, który chyba jednak trochę mi pomógł..
Nie mogę zapomnieć o moim mężu, który dzielnie towarzyszył mi przez cały ten czas, pamiętał by masować plecy, podał wodę.. uwierzcie mi, że obecność kogoś bliskiego jest nieoceniona w takich chwilach..
Akcja porodowa trwała ponad 7 godzin.. i o godzinie 6.30 10.01.2014r. urodziła się nasza córeczka..
Po chwilach zwątpienia, bólu nie do opisania, było to największe szczęście, jakie mogło nas spotkać..
Wysiłek jaki trzeba włożyć w to by urodzić także jest nie do opisania..myślę jednak, że nie poradziłabym sobie bez wsparcia męża, ale co najważniejsze bez położnej, która wspierała mnie przez cały czas, dawała wskazówki bez, których nie dałabym sobie rady..
Dziękuję pani Bożeno!
Dziś mija kolejna noc w domu.. kiedy jesteśmy wszyscy razem..
Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa!
Pierwsze rodzinne zdjęcie..
sobota, 18 stycznia 2014
czwartek, 9 stycznia 2014
A może to JUŻ!!!
Myślałam, że ten dzień będzie jak każdy inny.. dlatego bez żadnych oporów wybrałam się na małą przejażdżkę tramwajem do centrum po zakupy..
Spotkałam się z mamą.. i żartowałam, że coś mnie zaczyna boleć.. nie sądziłam, że to nie będzie jedynie żart..
Czekam!!!
Od 14.00 skurcze co 10 minut.. ale chyba jednak jestem z tych cierpliwych, bo nadal jestem w domku..
Dzielnie towarzyszy mi mój małżonek, który idealnie sprawdza się w roli masażysty bolącego kręgosłupa..
Kto wie.. może za kilka godzin w ramionach będę tulić naszą Kruszynkę..
Trzymajcie kciuki!
Spotkałam się z mamą.. i żartowałam, że coś mnie zaczyna boleć.. nie sądziłam, że to nie będzie jedynie żart..
Czekam!!!
Od 14.00 skurcze co 10 minut.. ale chyba jednak jestem z tych cierpliwych, bo nadal jestem w domku..
Dzielnie towarzyszy mi mój małżonek, który idealnie sprawdza się w roli masażysty bolącego kręgosłupa..
Kto wie.. może za kilka godzin w ramionach będę tulić naszą Kruszynkę..
Trzymajcie kciuki!
wtorek, 7 stycznia 2014
Starając się cierpliwie czekać
Dwa tygodnie!
Tyle zostało nam do planowanego terminu porodu.. nie będę jednak ukrywać, że zniecierpliwienie nadejścia tej chwili jest coraz większe.. i aż czasem mam ochotę krzyknąć..
JA CHCĘ JUŻ!!!!
Opanowuję się jednak szybciutko, bo przecież tutaj chodzi o moją Kruszynkę przekochaną, która ewidentnie postanowiła jeszcze nieco pozostać w moim brzuszku..
Nasze starania tj. moje i mojego zamężnego niewiele tutaj pomagają..
Wczorajszy dwugodzinny spacer, wędrówka na 4 piętro, dzisiejsze nieplanowane wyjście na zakupy.. i co...i dalej nic..
Muszę więc uzbroić się w jeszcze nieco większą dawkę cierpliwości..
Tyle zostało nam do planowanego terminu porodu.. nie będę jednak ukrywać, że zniecierpliwienie nadejścia tej chwili jest coraz większe.. i aż czasem mam ochotę krzyknąć..
JA CHCĘ JUŻ!!!!
Opanowuję się jednak szybciutko, bo przecież tutaj chodzi o moją Kruszynkę przekochaną, która ewidentnie postanowiła jeszcze nieco pozostać w moim brzuszku..
Nasze starania tj. moje i mojego zamężnego niewiele tutaj pomagają..
Wczorajszy dwugodzinny spacer, wędrówka na 4 piętro, dzisiejsze nieplanowane wyjście na zakupy.. i co...i dalej nic..
Muszę więc uzbroić się w jeszcze nieco większą dawkę cierpliwości..
niedziela, 5 stycznia 2014
O najbardziej zaskakującym BABY SHOWER
W sobotę u nas istne wariactwo.. ale chyba to lubię..
Dzień zaczęliśmy w zasadzie zwyczajnie.. kawka, śniadanko, sobotnie porządki..
Szybkie zakupy, a potem zabranie naszej starszej rodzinki na obiad do siostry.. świąteczno- poświąteczny..
Nie ukrywam, że było pysznie.. ale wielogodzinne imprezki przy stole są dla mnie i Majci nieco uciążliwe, toteż czym prędzej wykorzystałam duuużą, salonową kanapę mojej siostry..
Miło było odpocząć..
Ale żeby tego było mało, postanowiłam zaprosić wszystkich do siebie na kawkę i ciacho.. rzadko mamy okazję spotkać się w tak dużym gronie więc skrzętnie wykorzystałam tę sytuację.. w końcu tak bardzo zależało mi, by wszyscy zobaczyli nasz jeszcze świąteczny wystrój mieszkania..
Największe jednak zaskoczenie dopadło mnie gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania..
Ze strony rodzinki pełna konspiracja, a dla mnie ogromna niespodzianka.. gdy nagle usłyszałam głośne "NIESPODZIANKA"..a to co zobaczyłam, kompletnie odebrało mi mowę..
Pięknie wystrojony pokój, cudowny tort, masa prezentów dla naszej Kruszynki.. i mnóstwo, mnóstwo uśmiechniętych buziek.. wszyscy wtajemniczeni w akcję "BABY SHOWER" o którym nie wiedziałam kompletnie nic..
Niespodzianka zdecydowanie udana.. DZIĘKUJĘ..
Dzień zaczęliśmy w zasadzie zwyczajnie.. kawka, śniadanko, sobotnie porządki..
Szybkie zakupy, a potem zabranie naszej starszej rodzinki na obiad do siostry.. świąteczno- poświąteczny..
Nie ukrywam, że było pysznie.. ale wielogodzinne imprezki przy stole są dla mnie i Majci nieco uciążliwe, toteż czym prędzej wykorzystałam duuużą, salonową kanapę mojej siostry..
Miło było odpocząć..
Ale żeby tego było mało, postanowiłam zaprosić wszystkich do siebie na kawkę i ciacho.. rzadko mamy okazję spotkać się w tak dużym gronie więc skrzętnie wykorzystałam tę sytuację.. w końcu tak bardzo zależało mi, by wszyscy zobaczyli nasz jeszcze świąteczny wystrój mieszkania..
Największe jednak zaskoczenie dopadło mnie gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania..
Ze strony rodzinki pełna konspiracja, a dla mnie ogromna niespodzianka.. gdy nagle usłyszałam głośne "NIESPODZIANKA"..a to co zobaczyłam, kompletnie odebrało mi mowę..
Pięknie wystrojony pokój, cudowny tort, masa prezentów dla naszej Kruszynki.. i mnóstwo, mnóstwo uśmiechniętych buziek.. wszyscy wtajemniczeni w akcję "BABY SHOWER" o którym nie wiedziałam kompletnie nic..
Niespodzianka zdecydowanie udana.. DZIĘKUJĘ..
sobota, 4 stycznia 2014
Coraz więcej do kochania
Wczorajsza wizyta u doktora bardzo optymistycznie nastawiła nas do dalszego oczekiwania na naszą córeczkę..
Po badaniu USG okazało się, że nasza Kruszynka waży już około 3100g.. to niesamowite jak z tak małej kropeczki, którą była jeszcze w maju teraz jest już całkiem dorodną kobietką..
Już nie mogę doczekać się chwili kiedy ją przytulę..
Póki co nie pozostaje mi nic innego jak czekać cierpliwie na przebieg zdarzeń..
Po badaniu USG okazało się, że nasza Kruszynka waży już około 3100g.. to niesamowite jak z tak małej kropeczki, którą była jeszcze w maju teraz jest już całkiem dorodną kobietką..
Już nie mogę doczekać się chwili kiedy ją przytulę..
Póki co nie pozostaje mi nic innego jak czekać cierpliwie na przebieg zdarzeń..
piątek, 3 stycznia 2014
Przerwa nazbyt długa
Czas leci szybciej niż myślałam.. Grudzień znikł jak za pstryknięciem palca, choć nie obyło się bez przygód..
Po Mikołajkowej wizycie u lekarza okazało się, że nasza córcia nieco się spieszy i całe dwa tygodnie przeleżałam w domu.. koszmar.. a w planach masa świątecznych przygotowań, porzadki, wypieki, ostatnie przygotowania Majeczkowe.. i tutaj wielki buziak dla mojego lubego, który dzielnie wysprzątał całe mieszkanie i pomagał mi w czym tylko się da..
Kolejna przedświąteczna wizyta była dużo przyjemniejsza, bo wszystko ok. i do terminu porodu też już coraz bliżej, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą i z wielką przyjemnością wystroić choinkę..
Później już z górki.. Święta, Sylwester, Nowy Rok..
Dziś kolejna wizyta u doktora.. miło znów będzie podejrzeć co też Majeczka wyprawia w moim brzuszku.. tak, tak.. wierci się i kręci.. ale jakież to przyjemne :D
A tymczasem wrzucam Wam ( z małym opóźnieniem) naszą świąteczną choinkę..
Po Mikołajkowej wizycie u lekarza okazało się, że nasza córcia nieco się spieszy i całe dwa tygodnie przeleżałam w domu.. koszmar.. a w planach masa świątecznych przygotowań, porzadki, wypieki, ostatnie przygotowania Majeczkowe.. i tutaj wielki buziak dla mojego lubego, który dzielnie wysprzątał całe mieszkanie i pomagał mi w czym tylko się da..
Kolejna przedświąteczna wizyta była dużo przyjemniejsza, bo wszystko ok. i do terminu porodu też już coraz bliżej, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą i z wielką przyjemnością wystroić choinkę..
Później już z górki.. Święta, Sylwester, Nowy Rok..
Dziś kolejna wizyta u doktora.. miło znów będzie podejrzeć co też Majeczka wyprawia w moim brzuszku.. tak, tak.. wierci się i kręci.. ale jakież to przyjemne :D
A tymczasem wrzucam Wam ( z małym opóźnieniem) naszą świąteczną choinkę..
Subskrybuj:
Posty (Atom)