O zbliżających się u nas zmianach wspominałam Wam już jakiś czas temu.. Nadszedł jednak "ten" dzień i pora co nieco o nim napisać..
Wyprowadzka.. to tak w skrócie.. a dokładniej..
Postanowiliśmy z mężem, że czas na zmiany.. Coraz częściej zaczęliśmy dostrzegać w naszym mieszkaniu jakieś wady.. a przecież dopiero co było naszym wymarzonym.. starannie wyremontowanym pierwszym gniazdkiem..
Pojawienie się na świecie Mai sporo zmieniło..
Rzeczy wciąż przybywa, a ściany mimo naszych gorących próśb nie chcą się rozszerzyć..
Zakupy wnoszone na 4 piętro (bez windy) wciąż dają nam się we znaki, a i dodatkowe kilogramy Mai skutecznie potrafią zniechęcić do przechadzek po takich wyżynach..
Po wielu za i przeciw okazało się, że więcej argumentów przemawia za sprzedażą mieszkania..
Sprzedane.. i co dalej?
Właśnie jesteśmy na etapie przeprowadzki do rodziców męża..
Dom z ogródkiem, babcia, dziadek i pies.. idealne warunki dla Mai..
Myślę, że ten czas będzie całkiem fajny..
A potem zobaczymy.. Z pewnością będę pisać o tym co u nas nowego..
Na razie myślę, że przyniesie to wiele dobrego dla nas wszystkich..
Jedyne co mnie martwi to, to jak Maja odczuje tą przeprowadzkę..
Czy będzie tęsknić za tym starym mieszkaniem? Czy tylko mnie będzie brakowało własnych 4 kątów?
Czas pewnie pokaże..
Pełna obaw, ale i nadziei idę naprzód..
Wierzę, że będzie to dla naszej rodziny kolejne wartościowe doświadczenie.. wzmocni nas w przekonaniu, że siła tkwi w miłości do najbliższych..
Dość tych sentymentów.. czas wracać do pakowania..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz