poniedziałek, 13 marca 2017

W oczekiwaniu na skurcze

Zdecydowanie druga ciąża mija szybciej. Natłok obowiązków związanych z pierworodnym dzieckiem dają się we znaki. Dużo mniej czasu na leniuchowanie z książką w ręku, czy przeglądanie tysiąca stron poświęconych rozwojowi płodu.
Szczerze? W tej ciąży nawet specjalnie nie miałam ochoty czytać co, jak i kiedy się rozwija. Po prostu najważniejsze były dla mnie informacje, że wszystko jest ok., że dziecko rozwija się prawidłowo.
Skompletowanie wyprawki było dla mnie dużo łatwiejsze niż poprzednim razem. Sporo rzeczy zostało mi po Mai. Wystarczyło je odpowiednio przygotować. Resztę niezbędnych rzeczy udało mi się kupić online.
Do terminu porodu zostały 2 tygodnie. Jednak liczę bardzo na to, że Ola zdecyduje się pójść śladami starszej siostry i również urodzi się nieco wcześniej. Z niecierpliwością czekam więc na regularne skurcze.
Tak jak i poprzednim razem, chciałaby urodzić naturalnie. Mam nadzieję, że wszystko się uda i wkrótce będę mogła znów tulić w ramionach malutką kruszynkę.
Trzymajcie kciuki.
Tymczasem zastanawiam się nad kolejnym blogiem. W końcu nie będę już tylko mamą Mai. Będę mamą dwóch małych księżniczek. W głowie mam pewien plan.
Czas pokaże czy uda mi się go zrealizować. Jedno jest pewne. Chcę dalej pisać. Chcę zatrzymać te najważniejsze momenty z naszego życia i dzielić się nimi z Wami.

czwartek, 10 listopada 2016

It's a Girl

Gdy po raz pierwszy dowiedziałam się, że jestem w ciąży w głowie miałam tysiące myśli. Chyba jednak nic w tym niezwykłego Tak po prostu jest. Każdy zastanawia się jak będzie żyło się z Nowym Człowiekiem.
W głowie jednak miałam marzenia.
Od zawsze marzyłam o córce- Mai.
Marzenie to niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki spełniło się 9 miesięcy później, gdy to na świat przyszła nasza wymarzona Maja. Idealna.
Dziś ma prawie 3 latka i wciąż jest taka o jakiej zawsze marzyłam.
Druga ciąża. Znów wiele pytań, wątpliwości. Obawy jak to będzie z dwójką maluchów w domu.
Tym razem marzeń odnośnie płci czy imienia nie było. Cieszyliśmy się po prostu na kolejne dziecko. Tego właśnie chcieliśmy- rodzeństwa dla Mai.
Maja wciąż powtarzała, że chce braciszka, my idąc tym tropem zaczęliśmy szukać odpowiedniego imienia. Nic jednak nie przychodziło nam do głowy, wciąż coś było nie tak.
Przez myśl przeszło mi jedynie, że fajnie byłoby znów mieć dziewczynkę. Tyle pięknych ubranek schowanych na strychu, wiele z nich nie założonych ani razu.
Niczego nie przeczuwałam.
Poszliśmy na kolejne badania prenatalne. Znów z drżącym sercem czekałam przed gabinetem.
Tak bardzo chciałam by dziecko było zdrowe- nic innego nie było dla mnie ważniejsze.
Z każdym słowem pani doktor napięcie spadało- dziecko zdrowe.
Po chwili znów emocje wzięły górę- to dziewczynka.
Maja wbrew temu co mówiła wcześniej bardzo zadowolona.
Cieszy się, że będzie miała siostrzyczkę. Instynktownie wybrała imię dla siostry. Spodobało się nam.
Czeka nas wiele pięknych chwil. Już nie mogę się doczekać, by tulić tą kruszynkę w ramionach. A tymczasem wspominam jak to było niespełna 3 lata temu.
Hmm.. to dziecko może być tak malutkie? 



piątek, 14 października 2016

Dwie kreseczki po raz drugi

Znów się pojawiły. Nie czekaliśmy na nie zbyt długo. Na szczęście! Dwie kreski na teście ciążowym pokazały się w idealnym momencie. Od dawna myśleliśmy o rodzeństwie dla Mai. Jednak dopiero od niedawna postanowiliśmy, że nie ma na co czekać. Udało się!
Nasza radość tej niedzieli, gdy wyszłam z łazienki z testem w ręku była niesamowita. Łzy wzruszenia mieszane były ze śmiechem i ogromną radością. Maja nie do końca świadoma tego, co dzieje się wokół niej wciąż dopytywała dlaczego mama płacze i dlaczego się cieszymy.
O tym, że w brzuszku rośnie mały dzidziuś wiedziała od razu. Bez względu na to, co mogłoby się wydarzyć lub też nie. Chcieliśmy z mężem żeby razem z nami uczestniczyła w tym wszystkim, by razem z nami mogła się cieszyć.
Cieszy się, bardzo. Wciąż dopytuje jak dzidziuś się czuje i czy już urósł. Niesamowite jest to, że dane mi jest to przeżywać po raz kolejny.
Czy inaczej? Zdecydowanie.
Cz szybciej? Oczywiście.
Nie wiem kiedy minęło 16 tygodni.
Nie pisałam wcześniej. Wciąż nie byłam pewna. Nie docierało to chyba do mnie.
Najpierw czekałam na pierwsze USG- chciałam usłyszeć bicie serduszka. Później z drżącym sercem wybraliśmy się na badania prenatalne.
Okazało się, że dzidziuś pięknie rośnie i dobrze, zdrowo się rozwija. To było dla mnie najważniejsze.
Po tych badaniach odczułam ulgę. W końcu zaczęłam przeżywać i celebrować tą ciąże.
Nawet rytualne smarowanie brzuszka stało się dla mnie przyjemne. Wcześniej traktowałam to jako przykry obowiązek.
Druga ciąża to dla mnie kolejny etap w życiu. Kolejne ze spełnionych marzeń.
Mam ich jeszcze kilka w zanadrzu.
Następne spełni się niedługo.
Właśnie zaczęliśmy przygotowania do przeprowadzki do naszego Nowego Domku!
Wkrótce odhaczę z mojej listy marzeń.
Nowy Dom, Nowe Dziecko! Nowe inne życie!
Kolejna radykalna zmiana.
Na lepsze. Na zawsze.

wtorek, 30 sierpnia 2016

Zmiany

Wiem, wiem.. nie było mnie tu bardzo długo.. chyba nawet zbyt długo. Zatęskniłam za tym..
W moim życiu w ostatnim czasie tyle się dzieje, że laptop włączałam na prawdę od wielkiego dzwona..
Każdemu z nas zdarza się okres buntu, kryzysu itp., itd...zwał jak zwał.. Próbuję się usprawiedliwić..
Pisałam Wam kiedyś o zmianach.. dziś te zmiany przybierają na sile..
W ciągu tych dwóch lat Maja zmieniła się nie do poznania- ale cóż się dziwić, w końcu dziecko rozwija się, rośnie..
My z mężem podjęliśmy decyzję o kupnie działki budowlanej, oraz budowie domku.. takim o jakim zawsze marzyłam.. mały z ogródkiem..blisko miasta, choć jednak nieco na uboczu..
Udało się..
Aktualnie jesteśmy na etapie wykończeń, a ja zaczynam odliczać czas do kolejnej- ale już ostatniej przeprowadzki..
Będzie to dla nas cudowny czas..
Choć znów jestem pełna obaw o reakcję Mai..
Dotychczas budziła się w domu pełnym ludzi- była Babcia, Dziadzia, Piesek i my..
A teraz? Będzie nieco ciszej.. choć ja nie ukrywam, że nie mogę doczekać się już tej ciszy..
Zapewne to nie jedyne zmiany w naszym życiu, ale o tym następnym razem.
Tymczasem trzymajcie kciuki za rychłą przeprowadzkę- jeszcze przed Bożym Narodzeniem..

Ps. Wybaczcie, że tak krótko, ale potrzebuję czasu by znów wejść w tryb regularnych wpisów..wyszłam z wprawy..
Obiecuję wracać częściej..

czwartek, 24 marca 2016

Mama na L4

Super-bohaterka, nie do zastąpienia, jedyna w swoim rodzaju- MAMA!
Zdawać by się mogło, że mama to osoba o niewyczerpalnych zasobach energii.
Przychodzą jednak takie dni, że i mamie się nie chce, że i mama ma gorszy dzień, albo w końcu- mama rozchorowuje się na dobre.
Dopadło mnie. Grypa mnie dorwała. Łamiąc wszystkie moje kości, zatykając nos na wskroś i wymuszając taki kaszel, jakby dopaść mnie miała zgraja szczekających psów.
Całkowicie odebrała mi siły i chęci do życia, nawet tego rodzinnego.
Najbardziej ucierpiała Maja. Nie miałam do niej kompletnie cierpliwości. A przecież Ona jest na prawdę grzeczna.
Godzinami potrafi układać klocki lub puzzle. Wystarczy wydrukować jej kolorowankę i kolejna godzina mija niczym z bicza strzelił.
Dzięki cudownej śwince o imieniu Peppa zyskałam kolejną godzinę relaksu.
W skrajnej sytuacji Maja wskakiwała ze mną pod koc i chowałyśmy się przed Liskiem Rabusiem z bajki o małej Dorze.
Przetrwałam. Przetrwałam dzięki cierpliwości własnego dziecka.
Wciąż jednak dokucza mi osłabienie i jakaś taka ogólna niemoc.. Może to przesilenie wiosenne?
Wierzę jednak, że z każdym dniem, z każdym kolejnym wiosennym promykiem słońca wrócą mi siły i chęci do życia.
Jak Wy radzicie sobie z dziećmi w takie gorsze dni?
Mam nadzieję, że nie jestem jedyną matką, której się czasem po prostu nie chce..


niedziela, 10 stycznia 2016

Drugie urodziny

Wciąż wspominam dzień, w którym Maja przyszła na  świat. Ta chwila z pewnością wpłynęła na moje życie, odmieniła mój sposób postrzegania świata, uwrażliwiła mnie na wiele spraw. Wciąż wzruszam się na samą myśl o porodzie, pierwszych chwilach razem.. tych wspomnień nikt mi nie odbierze. Cudowne chwile zapisane w mej pamięci i na twardym dysku mojego komputera. Zdjęć z ostatnich 2 lat mam więcej niż z całego mojego dotychczasowego życia. Oczywiście główną bohaterką zdjęć jest Maja.. nasza ukochana solenizantka..
To dla niej ten wpis..
Dziś jest rozbrykaną dwulatką, która potrafi wyrazić swoje emocje nadzwyczaj dobrze i ekspresyjnie.
Zdecydowanie lubi postawić na swoim, nie znosi gdy czegoś jej się zabrania. Chętnie się przytula i daje nam buziaki. Te chwile lubię najbardziej. W szczególności te, tuż po przebudzeniu, gdy Maja wskakuje do nas do łóżka i okrywa się kołderką. Nie trwa to jednak zbyt długo, gdyż po chwili Maja woła głośno "mama, tata, chodź, kakało cem". Po czym wskakujemy w szlafroczki i rozkoszujemy się chwilą poranka przy kawie i ciepłym kakao.
W ciągu dnia Maja to prawdziwy mol książkowy. Książek ma sporą kolekcję, a gdy jakaś szczególnie przypadnie jej do gustu, konieczne okazuje się czytanie jej po kilkanaście razy. Nie ma się więc co dziwić, że zna na pamięć już całą "Kaczkę dziwaczkę" i "Na straganie"..
Coraz więcej mówi. Każdego dnia uczy się nowych słów. Coraz częściej układa proste zdania.
Całkiem dobrze jej to wychodzi.
Lubi rysować, kolorować i przyklejać naklejki.
Chętnie tańczy i śpiewa.
Potrafi zrobić na złość i czasem się obraża.
Mówi proszę, dziękuję, dzień dobry i do widzenia.
Bez pamięci ogląda bajki i reklamy.
Biega, skacze i...
Robi wszystko to, co może przyjść do głowy dwulatce..
A nas cieszy każdy jej nowy krok do przodu i radość w jej oczach każdego dnia..
Kochamy Cię MAJU!!!






niedziela, 27 grudnia 2015

Poświąteczne postanowienia

Świąteczny czas.. W ubiegłym roku obiecałam sobie, że zwolnimy, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, lecz bez pośpiechu, dużo wcześniej, bez zbędnej nerwowej atmosfery..
Nie do końca się to udało, bo przygotowania do Świąt były nadzwyczaj intensywne, a same Święta równie wesołe i rodzinne, co zabiegane i nerwowe.. Więc jak sami widzicie z zeszłorocznej obietnicy zbyt wiele nie zostało.. trudno..
Cieszy mnie jednak fakt, że w tym roku Święta dla Mai były już zupełnie inne, bardziej świadome..
Wiele radości z dużej choinki, z kolorowych światełek i masa dobrej zabawy podczas odpakowywania prezentów..
Było rodzinnie, dużo gości, dzieci i zabawa. Śpiew kolęd i pyszne jedzenie..
Śliczna sukienka, uśmiech, kilka fajnych zdjęć..
Wspomnienia.. tak niewiele było mi trzeba do szczęścia w tym roku..

Choć z doświadczenia wiem, że ze spełnianiem obietnic długoterminowych bywa trudno to ponownie obiecuję sobie, że za rok będzie spokojniej, bardziej rodzinnie, po prostu wszystko będzie bardziej..