środa, 7 października 2015

Jak oduczyć dziecko smoczka

Będąc w ciąży wiele naczytałam się o tym jakie złe skutki przynieść mogą zbyt długo używane..bagatela.. w ogóle używane smoczki. Brałam te wszelkie komentarze nieco z przymrużeniem oka.
W szpitalu po porodzie usłyszałam od mojej położnej bardzo mądre słowa. Mówiła, że dzieciom odruch ssania służy nie tylko do jedzenia, czy uspokojenia się. Potrzebny jest im również podczas procesu trawienia. Ssanie pobudza ruchy robaczkowe jelit a tym samym dziecko łatwiej trawi to co przyjęło.
Nie czekałam długo.. Maja swój pierwszy smoczek dostała już w szpitalu..
Mimo uszu puszczałam komentarze, że nie będzie potrafiła odpowiednio przyssać się do piersi czy, że będzie miała nieprawidłowy zgryz.. Sama zdecydowałam, że smoczek z nami zostaje..
I został.. aż na 19 miesięcy..
Uwielbiałam patrzeć na Maję gdy zasypiała z jednym smoczkiem w buzi a drugi kurczowo zaciskając w malutkiej rączce.
Korzystała z nich głownie w nocy, choć nie zabraniałam jej ich w ciągu dnia..
Przyszedł jednak dzień, że Mai smoczki zaczęły służyć bardziej do gryzienia niż ssania. W rezultacie w ciągu miesiąca zmuszona byłam trzykrotnie je wymienić, gdyż stare były dziurawe niczym ser szwajcarski.
Myślałam, że to przejściowe, że to przez ząbkowanie itd. Myliłam się.. Maja zaczęła przegryzać je z premedytacją..
Wtedy nastąpił przełom.. u mnie..
Stwierdziłam, że nie będzie następnych, nowych..
Codziennie tłumaczyłam Mai, że jej smoczek jest dziurawy i ogólnie rzecz biorąc jest wstrętny..
Mai nie trzeba było powtarzać tego w nieskończoność..
Gdy tylko się budziła, oddawała mi go mówiąc stanowczo "pfe"..
Pomyślałam, że to idealny moment, by Maję od tych smoczków odzwyczaić..
Jeszcze tego samego dnia..
Maja spacerowała po pokoju ze smoczkiem w ręku, co chwilę wkładała go do buzi i za każdym razem powtarzała swoje znamienne "pfe"po czym z impetem go wypluwała..
Powiedziałam jej wtedy, że skoro smoczuś jest taki wstrętny i pfe to ma go wyrzucić do kosza na śmieci..
Jakież było moje zdziwienie, gdy Maja tuż po tym zdaniu odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku kosza na śmieci i po prostu pozbyła się własnego smoczka..
Wytłumaczyłam jej, że odtąd będzie musiała zasypiać bez smoczusia bo nie mamy innego..
Maja słysząc te słowa beztrosko odpowiedziała "tak".. i wiecie co?
Tego dnia kładłam Maję spać z duszą na ramieniu.. a ona po prostu zasnęła.. bez smoczka..
Byłam wtedy z niej taka dumna.. Bo jak to możliwe, że udało nam się to w zaledwie jednej chwili?
Nie wierzyłam w to..
Kolejne dni, drzemki w ciągu dnia, noce... bez smoczka!! Cudownie..
Smoczka nie ma z nami już od ponad 2 tygodni.. Maja przesypia całe noce, zasypia bez najmniejszego problemu..
Nie sądziłam, że pójdzie nam tak łatwo.. ale jednak wszystko jest możliwe..
Wydaje mi się, że Maja sama dojrzała do tego, świadomie podjęła decyzję o wyrzuceniu smoczka do kosza z myślą, że więcej go nie zobaczy..
Uważam, że dzieci mają większą świadomość siebie niż nam się wydaję..
Dlatego tak często nas zaskakują tym co robią..
Z niecierpliwością czekam na kolejne poczynania Mai..
Kolejny krok.. nocnik..Trzymajcie kciuki..

A jak Wam udało się odzwyczaić dzieci od smoczka?
A może w ogóle ich nie używaliście?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz